Believe it or not but this yarn was almost thrown into a garbage bin. The first time I dyed it I wanted it black and grey. But little did I know that black is not that easy to achieve and needs some careful preparations (proper amount of dye, ideal temperature etc). So my black ran into all sorts of colours: muddy dirty bowns, water colour blue and purple(ish). In another words: yuck! I spun the rovings anyway hoping that by some miracle the finished yarn would look decent. It didn't. Ugh. In a last attempt to rescue it I overdyed it with chocolate brown. And it worked! The yarn had a nice brown colour but the "base" colours gave it an extra dimension. Pfeww... that was such a relief to me that in the excitement I casted on immediately to knit this cute feminine cardigan, which I called a Rusty Nail due to it's colours:
Wierzcie lub nie, ale ta włóczka o włos nie wylądowałaby w śmietniku. Pierwsze jej farbowanie zakończyło się totalną porażką. Chciałam wełnę w szarościach i czerni.
Nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy, że te dwa kolory są jednymi z najtrudniejszych do otrzymania. Po wyschnięciu moja czesanka miała ohydne szaro-bure kolory z domieszką lekkiego błękitu i fioletu. Paskudztwo, mówię wam. Ale ukręciłam z niej nitki, sama nie wiem czemu. Może łudziłam się że z brzydkiego kaczątka powstanie piękny łabądź. Niestety. Nic z tych rzeczy. Paskuda dalej była paskudą.
Ostatnią deską ratunku było przefarbowanie całości na jakiś ciemny, dobrze kryjący kolor. Postawiłam na czekoladowy brąz. I na szczeście się udało! A te pierwsze "bazowe" kolory nawet dodały całości trochę charakteru i głębi. Ufff.... Mówię wam, strasznie mi ulżyło, bo miałam tej paskudy prawie 350 gram. Z radości że udało mi się odratować wełnę, zabrałam się od razu do jej przerabiania w ten śliczny kobiecy sweterek:
Pattern/ Wzór: Katrina Ballerina Lace Layering Cardigan by Nicole Feller-Johnson(aka NoTwoSnowflakes)
Needles/ Druty: 4.5mm
To inject a bit of colour and to accentuate the neckline, sleeves and the bottom edge I knitted in a row or two using scraps of another of my handspuns.
I even managed to find buttons that match the colour of my handspun. Yay for my Polish button shop!
The pattern is great: top down (which means NO SEAMING), lace panels are easy so even a busy multi-colour yarn can be used, and the fit is perfect.
It's already one of my favourite cardigans. Great to wear with a cami, t-shirt or a long sleeved blouse!
Do podkreślenia dekoltu, mankietów i dolnego ściągacza wrobiłam w sweterek po jednym, dwóch rządkach fioletowo/niebiesko/beżowej wełny, której niewielkie resztki walały się po kątach (Ukręciłam ja dawno temu i zrobiłam z niej Otulenie).Udało mi się nawet zakupic w niewielkiej polskiej pasmanterii guziki w idealnie dopasowanych kolorach!
Sam wzór jest bardzo dobrze rozpisany, nawet dla niezbyt zaawansowanych robótkowiczów. Sweterek robiony jest od góry, dzieki czemu nie ma ani jednego szwu do wykonania! Ażurowe panele są proste, mozna więc śmiało do wykonania sweterka uzyc wielokolorowej wełny.
Sweterek, nazwany Zardzewiałym gwoździem ze wzgledu na kolor włóczki, jest jednym z moich ulubionych. Noszę go często, do koszulki na ramiączkach, z krótkim albo z długim rękawem. Jest dobry na każdą porę roku ;)
Oh my lord that is soooooooooooo beautiful!!! Love all the unusual rustiness and the garment itself is oh so beautiful! I want it!!! Isn't it great when a plan comes together in the end? sometimes the unexpected and unwanted becomes the extraordinary - i hope you'll wear it with pride hun ;D
ReplyDeleteTx ♥
Ostateczny efekt farbowania jest bardzo ciekawy :) Masz może dla porównania zdjęcie włóczki przed ostatnim farbowaniem ?
ReplyDelete@TanyaMac - thanks hun! Should you not be packing for the hospital? I'll be thinking of you hun! Hopefully soon you'll be back home with a cute baby. And then let me know if it's a little prince or a princess and auntie will knit something for ye.
ReplyDelete@Pracownia na Kaszubach - hmm... zdjęcia włóczki przed farbowaniem chyba nie mam, bo nawet nie pomyślałam żeby udokumentowac ta porażkę. Ale mam zdjęcie czesanki po pierwszym farbowaniu, gdzie widać te wszystkie koszmarne kolory. Wrzucę fotkę do następnego posta.
Jagienko- sweterek jest świetny , mi ostatnio właśnie takie ,dziwne , inne kolory bardzo się podobają.
ReplyDeletePorażka nie zawsze musi być gorzka , najlepszy dowód na to to Twój sweterek.
Jest super:)))
Tak, trudno tu mówić o porażce!
ReplyDeleteNajważniejsze to się nie poddawać.Ja, swojego czasu zafarbowałam podobnie ohydne barwy lizaka i to co uzyskałam mnie zachwyciło.
Po prostu mamy komfort.
A sweterek doskonaly.Kobiecy i wygodny jednoczesnie.
Ogromnie Wam zazdroszczę tego spotkania w parku :)
Joasiu, Basiu - wielkie dzięki! Każdy ma chyba takie wpadki. Szczerze przyznam, że gdybym popsuła jakąś małą ilość wełny to pewnie bym ją wyrzuciła, albo wfilcowała w coś jako wewnętrzną (niewidoczną) warstwę. Ale 350 gram szkoda mi było wywalić na śmietnik. I całe szczęście!
ReplyDeleteSpotkanie w parku to sobie kiedyś urządzimy wspólne, 3 czarownice z kołowrotkami i toną wełny ;) to dopiero będzie widok!