Wednesday, June 23, 2010

Deep purple

Dziś przełamie wreszcie monotonie ostatnich szalonwych postów i pokażę świeżo ukręconą włóczkę. Pamiętacie moje pierwsze farbowane merino? Nie było go zbyt wiele, marne 62g, postanowiłam więc uprząść "single" żeby otrzymać jak najdłuższą nić. Z singlami miałam ostatnio problem, bo chyba za bardzo się przyzwyczaiłam do robienia podwójnego splotu (2ply) i moje pojedyncze nitki miały w sobie za dużo skrętów. Ale przysiadłam i w skupieniu starałam się otrzymać "low twist single", czyli pojedynczą nitkę z niewielka ilością skrętów. Miękką i puszystą, ale mocna na tyle, żeby się nie rwała. Ponieważ w moim staruszku nie ma "przerzutek", ilość skrętów regulowałam podniesieniem szpulki (podkręcając "mother of all" - jakkolwiek się to po naszemu nazywa) przez co przędza szybciej nawijała się na szpulkę. Do tego wolniejsze pedałowanie pozwoliło mi na dokładniejszą kontrolę włókien. Ukręcone single związałam, porządnie wymoczyłam i lekko podfilcowałam. Dzięki temu nić się nie rwie, nawet w miejscach, gdzie skrętów jest tak mało, że normalnie nitka by pękła. Merino filcuje się tak łatwo, że wystarczyło opuścić mokry motek w zlewie a siła grawitacji zrobiła swoje.

Today I am finally braking the monotony of previous posts as I have a fresh new handspun to share with you. Do you remember the first merino I had dyed some time ago? Well, it was promoted to yarn. A low twist single to be precise. That technique gave me some trouble before, with too much twist on the singles. i think I was just used to spinning 2ply yarn, in which you want to add more twist to singles as you lose some of the extra twist during plying. So I focused hard (at first) to control the amount of twist vs the fibre intake (bringing the mother of all up a bit) and managed to get a decent low twist single. The spun yarn was slightly felted to make sure it doesn't snap while knitting. Merino felts so easy, gravity is all it takes to felt it. So I just dropped the wet yarn into kitchen sink few times and that did the trick.


Z 62 gram wyszło mi całkiem używalne 505,5 metra nitki. Wystarczy na średniej wielkości chustę albo szal. O nie! Czy ja powiedziałam "szal"? Nie ma co panikować, nie jestem pewna jeszcze czy będę z niej coś dziergać, czy może wystawię ją w sklepie. Pożyjemy, zobaczymy. 

I managed to get 553 yards. Good enough for a medium size shawl. Oh no, did I just say "shawl"? Worry not, I'm not sure if I will use the yarn myself or list it in my etsy shop.



W szalach będzie niebawem mała przerwa, z okazji Tour de Fleece. Będzie za to monotonia kołowrotkowa. Ale zanim TdF wystartuje, 3 lipca, pomęczę was jeszcze trochę nudnymi chustami. trudno, jestem nudna i dobrze mi z tym ;)

Besides, there will be a short break from shawl blogging. Tour de France is starting on July 3rd and so is Tour de Fleece. And that means spinning. Two full weeks of spinning to be precise. So braise yourelves. I know, I'm boring ... and I don't care:)

4 comments:

  1. Anonymous23/6/10

    piękny fiolet... szkoda, że nie 100g bo bym się skusiła, jakby wylądowała w sprzedaży :-((
    Pozdrawiam
    Gucia

    ReplyDelete
  2. Od razu nudna ;-) Piękna wełenka - kolory takie soczyste i do tego fajny (taki swobodny) splot

    ReplyDelete
  3. Cudne kolory, piękny melanż granatu,fioletu i jak dobrze widzę bordo

    ReplyDelete
  4. Mnie tam nie nudzisz, zawsze miło jest popatrzec na ładne włóczki i piękne szale. :)

    ReplyDelete