Monday, July 6, 2009

Tour de Fleece - day 2


On the second day of Tour de France (and Fleece) I finished spinning the second batt of salmon pink alpaca. I washed the singles and gave them a good beating to set the twist. They were drying overnight with a heavy water bottle weight hanging from them to straighten and set the twist further. The yarn is not quite dry yet, but I took some pictures to show you what I got.

255 meters of singles. between 12 and 16 wpi (roughly sport to dk weight).
The colour is difficult to photograph. It's not quite pink, but also not orange. Think "salmon".
The colour bleed a lot while washing but I don't think the yarn changed the colour. It's definitely still pink(ish). I have a little project in mind for this yarn, which is way too scratchy to be knitted into anything close-to-skin. I was thinking of a little basket that would hang on my spinning wheel. I could keep all the spinning bits and pieces there plus scisors, needle gauge etc.

Drugiego dnia Tour de France (i Fleece) skończyłam prząść różane obłoczki od Ewy. Wymoczyłam włóczke, obiłam ją porządne, żeby skręt się ładnie rozłożył i powiesiłam do wyschnięcia. Obciążyłam włóczkę butlą z wodą, żeby się wyprostowała i skręty rozłożyły równomiernie. Niestety, pogoda nie dopisuje i włóczka jeszcze ciągle jest wilgotna.

Pstryknęłam kilka fotek, dla udokumentowania skończonej roboty, ale muszę cierpliwie poczekać na to aż wyschnie, żeby coś z niej zrobić. To coś, będzie małym koszyczkiem, wiszącym na kołowrotku. Alpaka okazała się zdecydowanie zbyt drapiąca, żeby zrobić z niej coś co nosi się bezpośrednio na skórze. Będzie więc koszyczek na wszystkie moje robótkowe pierdółki.


W sumie mam jej 255 metrów singli. Potwornie ciężko oddać jej prawdziwy kolor. Nie dość że światło marne, to jeszcze kolor jest między pudrowym różem a pomarańczem. Taki delikatny łosoś. W czasie kąpieli, strasznie farbe puściła, ale nie wydaje mi się, żeby wyblakła. Ciągle jest różowawa.


Apart from spinning, I'm working on 3 wedding stoles (larger scarfs, really). I love working with Rowan Kidsilk Haze, it's sooo soft and fluffy ;o) The pattern is simple yet effective and I think it looks great in lacewieght mohair.

I'm knitting these on 4.5mm bamboo needles, although I started with aluminium needles. The stitches were slipping from the needles too easily and the needles themselves were a bit too heavy for thei light as a feather yarn. So I switched to bamboo, which works great. It has just the right amount of grip and the needles are lightweight. I'm almost finished with the first stole.

I need to meet the lady, who requested them and if she likes it as much as I do (fingers crossed!) then I'll get going with the remaining two.

It's a nice movie watching project so I'm not worried I'll get bored of the pattern.
I made few little changes to the oryginal pattern but will tell you about them once this is done and dusted ;o)


Poza przędzeniem, pracuję nad 3 szalami na wesele. Dostałam zamówienie na coś z Rowan Kidsilk Haze, którą uwielbiam ogromnie. Jest taka mięciuśka i kudłata ;o)

Wzór szali jest prosty ale efektowny i wychodzi super w cieniuśkim moherku.
Dziergam na 4.5mm drutkach. Bambusowych. Zaczęłam na aluminiowych, ale oczka mi się ślizgały a sama druty wydawały się za ciężkie w stosunku do włóczki. Zmieniłam na bambus i jest idealnie. Oczka zostają na miejscu a drutki są leciuśkie. Dobrze sie na nich robi i juz prawie skończyłam pierwszy szal.

Muszę się spotkać z klientką w tygodniu i pokazać jej szal do zaaprobowania. Mam nadzieję, że spodoba sie jej tak jak podoba sie mi ;o)


O samym wzorze nie ma co sie rozpisywać. Jest łatwy do zapamietania (8 rzędów) i idealnie nadaje sie do dziergania przed telewizorem. Nie obawiam sie więc, że mi sie znudzi (proszę odpukac w niemalowane). Wprowadziłam kilka zmian do oryginalnego wzoru, ale o tym przy następnej okazji.





5 comments:

  1. A więc można prać pojedynczą "ukręconą" nitkę? Mój "guru" - Ciocia (ta od kołowrotka) powiedziała, żeby prać po skręceniu dwóch.
    Alpaka ma piękny kolor - dojrzały melon ;-)

    ReplyDelete
  2. e.gunia: oczywiście, że można prać pojedynczą nitkę. Co prawda, im wiecej nitek, tym włóczka mocniejsza i mniej się będzie "zużywać". Ale ja czasem lubie single. Szale ładnie z nich wychodzą. A... popatrz sobie na włóczki "Malabrigo" - piękne i pojedyncze ;o)

    Laura: cierpliwości moja droga ...

    ReplyDelete
  3. Wow, you're doing great for the Tour De Fleece, I like the colour of your latest yarn. The wedding stols is lovely too, you're flying along with your projects!

    ReplyDelete
  4. Aaa zapomnialam ci napisac, ze alpake trzeba bardzo lekko przasc, znaczy sie skrecac na tyle tylko, zeby sie trzymala i juz, wtedy ona sie taka puchata po praniu robi ja dodatkowo macze ja w occie a potem w odzywce do wlosow :)
    Przykro mi slyszec, ze farba puscila, mnie tez z tego farbowania puscila, ale tylko raz i po wymoczeniu w occie nie zauwazylam dalszych tendencji do utraty koloru.
    A na temat twoich szali to ja sie nieodzywam, bo mi zal sciska 4 litery, ze jak tak nie umiem :)

    ReplyDelete
  5. Ewa, nie martw sie puszczającą farbą. Spodziewałam się tego. Kolor samej włóczki się nie zmienił (za bardzo) więc jest OK. A co do skrętów to chyba masz rację. Wcześniej nie miałam do czynienia z alpaką. Przy czekoladowej, juz poszlo mi duzo lepiej, bo właśnie mniej ją skęcałam. :o) Człowiek uczy się nowych rzeczy każdego dnia!

    ReplyDelete