Monday, August 3, 2009

Breaking the silence... / Przerywając ciszę...

I have been doing next to nothing since I handled in my thesis. Slept a lot, watched a lot of movies at home and the latest Harry Potter in the cinema. I decided to do one "major" activity per day. So one day I did shopping, another day I did laundry, re-arranged the furnitures in two bedrooms (that obviously took me 2 days), had a tea with a friend, went to Ola's craft shop... and a week went by. The house is quiet and empty, as my other half is back home in Szczecin for two weeks. I really needed a quiet week to regenerate and re-charge my batteries. The thoughts of my fast approaching viva are slowly creaping into my dreams ;o/ I want to start looking into the latest publications in the field and also flick through the major publications of my examiners. Then there is a presentation to prepare and a whole lot of practising before the D-day. Scarrrryyy....

Przez ostatni tydzień z kawałkiem nie robiłam prawie nic. Zupełnie. Oddawałam się słodkiemu lenistwu. Wyspałam się wreszcie, nadrobiłam zaległości w oglądaniu filmów (w domu i w kinie - wybrałam się na najnowszego Harrego Pottera). Założyłam sobie: jeden dzień, jedna rzecz do zrobienia. I tak jednego dnia poszłam na zakupy, drugiego zrobiłam pranie, trzeciego i czwartego przestawiałam meble w sypialni, piątego wypiłam herbatkę z koleżanką, szóstego poszłam do sklepu Oli... i juz tydzień zleciał. W domu cisza i spokój, bo moja druga połówka poleciała na dwa tygodnie do domu, do Szczecina. Cisza i spokój, które chyba naprawdę były mi potrzebne, żeby sie zregenerować i naładować baterie. Myśli o mojej zblizającej sie obronie powoli wkradaja się w moje sny ;o/ Chce w tym tygodniu, korzystając z ciszy w domu, zacząć znowu czytać publikacje. trzeba sie rozeznać co nowego odkryto i o czym piszą moi egzaminatorzy. Potem trzeba bedzie sie zabrać za prezentacje i dużo, dużo ćwiczyć przed godziną W. Trochę to przerażające ...

There has been quite a lot of knitting going on. I had the computer on most of the days playing audiobooks (which I love) while I was working on the Wedding Stoles:

Na ukojenie nerwów nie ma nic lepszego od robótek. Było ich sporo, oj sporo w tym tygodniu. Przez wiekszość czasu towarzyszyła im książka audio, odtwarzana na komputerze (uwielbiam książki audio). Słuchając Tada Williamsa skończyłam drugi z trzech szali weselnych. Trzeci jest już w połowie zrobiony i mam nadzieje skończyć z nimi raz na zawsze w ciągu najbliższych dwóch dni.


Two of the three ordered are finished and the third one is half done, so hopefully I will finish it within the next 2 days. Then I need to find a good way of blocking them without blocking wires. I finished one long time UFO - Waves of grain shawl:

Znacie może jakiś patent na zblokowanie szali bez specjalnych drutów do blokowania? Chcę, żeby dłuższe krawędzie były ładne i proste, szpliki więc odpadają, bo zawsze naciągają "zęby". Myślę o sznurku, albo żyłce, ale nie wiem czy sie uda...

Przemogłam sie i wreszcie dorobiłam drugą połowe Waves of grain. Nieborak siedział w kącie przez miesiące, czekając cierpliwie aż do niego wrócę. No i się doczekał ;o)


Pattern/ Wzór: Waves of grain by Rosemarry Hill
Yarn/ Włóczka: Scout's Swag superwash sock in Springish - 2 skeins/motki
Needles/ Druty: 3.5mm
Beads/ Koraliki: 8mm green
Dimentions/ Wymary: 16,5x92 inches or 42x232 cm


And made myslef a Shetland Shorty, using Anilux Sonata left overs from the Green Tunic.
Dla siebie machnęłam z resztek Sonaty, Shetland Shorty:

Pattern/ Wzór: Shetland Shorty
Yarn/ Włóczka: Anilux Sonata in green, one skein, approx. 350m
Needles/ Druty: 3.5mm
Size made/ Rozmar wykonany: Small

Marinière (here Brahdelt version) is also on needles. Not much to see yet, I'm only about 20cm into the front, but it's a good brainless project to work on late in the evenings when complicated lace and/or tiny stitches are not recommended.

Na drutach mam też Marinière (tu w wykonaniu Jonki). Niewiele do pokazania, narazie mam jakies 20 cm przodu. Ale przybywa każdego dnia. To taki bezmózgowy projekt, do podziubania późnym wieczorem, kiedy ażurki i drobne oczka nie są wskazane.



7 comments:

  1. Love the shetland shorty its beautiful!!

    ReplyDelete
  2. No ja nie wiem czy Ty leniuchowałaś:)
    Tyle ciekawych rzeczy zdążyłaś zrobić i do tego jakich:)))
    Szetlandowe wdzianko urocze.
    I potórzę raz jeszcze ,że Laurowy kaszmir jest świetny:)))
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  3. you have been so so busy! what a great idea to make wedding stoles! this is so beautiful, and especially good for ireland, which as we know is is always cold!

    ReplyDelete
  4. Waves of Grain bez koralików? Szkoda. ;] Nie denerwuj się obroną przed czasem, bo to szkodzi na żołądek.

    ReplyDelete
  5. Neen, Sarah - thanks! Yeah, the Irish weather can be horrible. Not sure the shawls will keep the bride's maids warm, but looking pretty, for sure!

    Kocurku - dziubanie na drutach to chyba jedyna czynnosc którą byłam w stanie wykonywać w ostatnich 2 tygodniach. Nawet komentarzy na blogach, choć czytałam posty, nie byłam w stanie napisać. Ech ...ten Leń to straszna zaraza, mówię Ci...

    Dajda - Waves of grain oczywiscie że Z KORALIKAMI. Tyle że może na zdjęciach ich nie bardzo widać - dorzucę dodatkowe, to zobaczysz. Są ładne i zielone ;o)

    haha, pogadamy przed Twoją obroną o tym "nie denerwowaniu się". Na razie nie jest źle, ale wiem że stres mnie dopadnie na całego, prędzej czy później.

    ReplyDelete
  6. Ale była z Ciebie pracowita mróweczka na tym odpoczynku! *^v^*
    Nie martw się obroną na zapas, najlepiej na razie wcale o tym nie myśl! (powiedziała ciocia-dobra rada, która zawsze sama się na zapas nadenerwuje... najłatwiej udzielać rad komuś innemu! *^v^*)

    ReplyDelete
  7. Anonymous12/8/09

    szal jest boski! mam nadzieję, że w końcu rozszyfruję angielskie skróty, bo na razie to czarna magia, która złośliwie blokuje mi dostęp do genialnych wzorów...

    ReplyDelete